Chłodzenia kart graficznych nie cieszą się tak dużą popularnością jak ich odpowiedniki znane z procesorów, mimo to na rynku wcale nie brakuje ciekawych konstrukcji. W dniu dzisiejszym przetestujemy dla Was najnowszy cooler firmy Prolimatech, który w porównaniu z referencyjnymi układami chłodzenia charakteryzuje się o wiele większą wydajnością i możliwościami doboru aktywnej strony „coolingu”.
Opakowanie i wyposażenie
MK-26, to druga odsłona chłodzenia kart graficznych firmy Prolimatech. Model zastępujący MK-13 miał powielić sukces, który osiągnęła pierwsza generacja. Popularny cooler, charakteryzujący się prostą bryłą przez dłuższy okres panował niepodzielnie w klasyfikacjach opłacalność/wydajność. Przed MK-26 stoi niełatwe wyzwanie, po pierwsze musi godnie zastąpić popularną „trzynastkę”, po drugie pokazać że jest w stanie rywalizować z najlepszymi chłodzeniami dostępnymi na rynku. Patrząc na specyfikacje techniczną testowanego modelu jesteśmy umiarkowanymi optymistami.
Pudełko MK-26 to średniej wielkości karton utrzymany w kolorach granatu. Na przedzie zilustrowano rysunek techniczny chłodzenia wraz z logo producenta i nazwą modelu. Z boku umieszczono całkiem pokaźną specyfikacje techniczną. Możemy się z niej dowiedzieć między innymi, że model przeznaczony jest dla urządzeń o maksymalnym TDP równym – 320W. Tył to głównie wypunktowane zalety chłodzenia, którymi “chwali” się producent.
Zestaw akcesoriów prezentuje się bardzo bogato. Na wyposażeniu znajdziemy mnóstwo elementów montażowych: pastę termoprzewodzącą, 4-pinowy adapter PWM, komplet radiatorów do kości BGA i sekcji zasilania Radeon’ów HD 7950 i HD 7970. Akcesoria uzupełniają zapinki dla standardowych,120 i 140-milimetrowych wentylatorów. Producent nie zapomniał o dołożeniu kartek/poradników pomocnych szczególnie przy pierwszym montażu radiatora na powierzchni karty graficznej.
Prolimatech MK-26 wygląd
Porównując MK-26 do jego starszego brata na pewno zauważymy całkowite odejście od koncepcji jedno-bryłowego radiatora. MK-26 jest całkowitym zaprzeczeniem prostej myśli MK-13, mimo to w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Inżynierowie Prolimatech na pewno nie szukali kompromisu pomiędzy szerokością, a długością dwu-blokowej bryły finów. Chłodzenie mierzy dokładnie 15-centymetrów szerokości, stając się tym samym przodownikiem w tej kategorii miar. Niestety duża ilość obudów dostępnych na rynku uniemożliwi nam montaż MK-26 w swoim wnętrzu – powinniśmy mieć to na względzie przy dokonywaniu zakupu chłodzenia firmy Prolimatech.
Po wyjęciu MK-26 z folii jesteśmy zdumieni gabarytami urządzenia i pośrednio wynikającą z tego wagą. Pół kilogramowa „cegła” aluminium i niklu może tylko w sposób pozytywny świadczyć o jakości urządzenia. Rzut z góry uwidacznia nam podział chłodzenia na trzy sekcje. Pierwsza z nich – ulokowana po lewej stronie – to mniejsza z dwóch części zbudowanych przy użyciu aluminiowych finów. Przez całą długość użebrowania przechodzi 6-heatpipe’ów wychodzących od podstawy chłodzenia. Lewa część zakończona jest reprezentatywną blaszką z umieszczonym centralnie logo produktu. W tym miejscu uwidaczniają się również ostre zakończenia rurek cieplnych.
Środkowa część chłodzenia jest tą na którą powinniśmy na dłużej zawiesić oko. Podstawka chłodzenia, która docelowo będzie spoczywać na rdzeniu karty graficznej według wskazówek producenta pokryta jest niklem. Jej strukturę budują głównie heat-pipy, wychodzące od środka podstawki przemierzające jej całą długość by na końcu skierować się ku aluminiowym finom. Również i w tym miejscu dostrzeżemy niewielki radiator, znajduje się on na górnej powierzchni styku chłodzenia i rdzenia karty. Jakość wykończeń jest naprawdę wysoka – podczas dokładnego oglądania MK-26 ani przez moment nie zauważyliśmy ubytków aluminium na finach czy złogów niklu na rurkach cieplnych. Rozkład kolejnych elementów radiatora wydaje się tworzyć całość dobrze przygotowanego schematu. Jest to kolejny element optymistyczny przed włożeniem i jednoczesnym sprawdzeniem możliwości testowanego chłodzenia.
Prawa strona chłodzenia to większy odpowiednik strony lewej. Pokaźna ilość finów, a przy tym sześć heat-pipów biegnących w ich budowie daje nam powody do zadowolenia. Warto wspomnieć, że grubość finów to najwyższa półka światowa – nie ulegają one nawet najmniejszemu odkształceniu.
Prolimatech MK-26 montaż
Niereferencyjne PCB Sapphire Radeon HD 6950 okazało się bardzo łaskawe podczas operacji montażu MK-26. Procedura instalacji chłodzenia na karcie graficznej składa się z trzech kroków. Na samym początku przygotowujemy kartę do montażu wszelkich, pasywnych elementów wchodzących w skład wyposażenia dla danego modelu. Będą to głównie radiatory – pamięci RAM i sekcji zasilania. Posiadają one fabrycznie naklejoną taśmę termoprzewodzącą, tak więc nie musimy wspomagać się często skomplikowanymi zabiegami nakładania kleju wspomagającego trzymanie się pasywnych części chłodzenia kości BGA. Druga części montażu, to przygotowanie samego radiatora do instalacji na karcie graficznej. W tym celu dopasowujemy znajdujące się w zestawie szyny rozstawowe do otworów montażowych karty. Po dopasowaniu, dokręcamy je czterema śrubkami i w taki sposób otrzymujemy zestaw, który powoli możemy nakładać na rdzeń GPU. MK-26 kierujemy górą do podłoża i bardzo powoli nakładamy na niego kartę graficzną szczególnie zważając na przyklejone wcześniej radiatory. Po ułożeniu karty na wysokości otworów montażowych czas na wyjęcie z akcesoriów backplate cooler’a i gąbki zabezpieczającej rdzeń graficzny. Oba elementy układamy w zależności od posiadanej karty graficznej (z reguły na wysokości rdzenia) dokręcając je w otworach montażowych czterema śrubkami. Po wykonanej czynności, chłodzenie jest niemal gotowe do instalacji w komputerze.
Jednak do odpowiedniego schłodzenia kart potrzebna jest nam aktywna część cooler’a za którą w naszym przypadku będą brały odpowiedzialność dwa, 140-milimetrowe wentylatory firmy Prolimatech, modele Ultra Sleek Vortex. Jak się okazuje nie sposób je zamontować z wykorzystaniem akcesoriów znajdujących się w pudełku MK-26. W tym celu producent wyposażył nas w dodatkowe – cztery zapinki umożliwiające montaż – nawet najbardziej dziwnych w kształty wentylatorów. Montaż wydawałoby się proste, wcale taki nie jest. Do odpowiedniego ulokowania zapinek potrzeba iście szwajcarskiej precyzji i równie dużej siły. Powoduje to niepotrzebne nerwy już na ukończeniu instalacji montażu.
Platforma testowa
Pomiar temperatury w spoczynku odbywał się 15 minut po uruchomieniu komputera. W tym czasie nie wykonywaliśmy na pulpicie żadnych czynności. Obciążenie karty graficznej było generowane za pomocą programu MSI Kombustor 2.2. Czas trwania benchmarka wyniósł 10 minut. Po upływie tego czasu odczytaliśmy temperatury z programu GPU-z dla rdzenia karty.
Testy były wykonywane w temperaturze 23°C. Wentylatory w obudowie (120 mm – tył, 120 mm – przód) pracowały na fabrycznych ustawieniach (około 1000 RPM). Do testów użyliśmy pasty termoprzewodzącej: Prolimatech PK-3.
Wydajność
Omówienie wyników i podsumowanie
Możliwości chłodzenia Prolimatech postaraliśmy się Wam ukazać w dwóch odsłonach – z wykorzystaniem jednego i dwóch wentylatorów dołączonych nam opcjonalnie do zestawu MK-26. Co z testów wynikło? Na pewno, to że producent dostarczył na rynek świetne chłodzenie z bardzo dobrymi możliwościami schłodzenia nawet najgorętszych rdzeni kart graficznych. W wariancie uboższym – z zamontowanym pojedynczym wentylatorem dopóki nie wykonujemy overclockingu karty graficznej z jednoczesnym podniesieniem napięcia na rdzeniu nie powinniśmy się obawiać o przekroczenie progu 70C nawet w najbardziej wymagających grach. Kubatura radiatora MK-26 zapewniała w tym przypadku akceptowalne temperatury nawet przy dość niskich obrotach wentylatora. Sytuacja wygląda zgoła inaczej po podniesieniu napięcia na rdzenia. Temperatury silnie zwyżkują nawet w trakcie spoczynku. Venom maksymalnie skręcony ma spore problemy, aby zapewnić odpowiednie chłodzenie rozgrzanemu rdzeniu. Dlatego też w sytuacji dużych zmian napięcia na rdzeniu radzimy Wam montaż dwóch „śmigieł” na powierzchni radiatora. Pełne możliwości aktywnego „coolingu” przekładają się na świetne rezultaty w naszych testach. Nawet przy stosunkowo niskich obrotach (400 obr/min.) Prolimatech MK-26 zapewnia w pełni satysfakcjonujące wskazania w programie GPU-z, co zdaje się potwierdzać nasze przeświadczenie jeszcze przed rozpoczęciem testów.
Ocena końcowa MK-26 nie jest łatwa. Wszystko rozgrywa się o końcową cenę, która jak na opcjonalne chłodzenie jest bardzo wysoka. Za model przyjdzie nam zapłacić około 230 złotych. Pamiętajmy, że oprócz tego niezbędnym wyposażeniem są wentylatora i jak pokazały testy nie jeden, a dwa 140-milimetrowe. Chcąc mieć ciszę i akceptowalną wydajność koszt takiego zestawu może przekroczyć 300 złotych. Niestety kładzie to po części cień na całkiem ciekawą konstrukcje. Chłodzenie Prolimatech kieruje więc do osób o dużym zasobie gotówki, które chcą mieć w swoim komputerze nie tylko ciszę i nieosiągalną dla innych wydajność ale też prawdziwe monstrum schowane w środku obudowy. Efekt wizualny MK-26 to na pewno ciekawsza strona tego chłodzenia. Pamiętajmy – Prolimatech MK-26 nie jest urządzeniem wolnym od wad – ciężki montaż wentylatorów, cena oraz brak w zestawie „śmigieł” skazują go na niepewny los. Jednak czy może to przykryć bezapelacyjne zalety? Odpowiedź pozostawiamy otwartą.
Zalety |
Wady |
|
|
Ocena: 4/5 |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
Sprzęt do testów dostarczył: |
Solidny i rzetelny test. 🙂
Dzięki wielkie, właśnie czegoś takiego potrzebowałem 🙂